Zwrot Długów Do Ziemi

Spisu treści:

Wideo: Zwrot Długów Do Ziemi

Wideo: Zwrot Długów Do Ziemi
Wideo: Ziemia Obiecana Moryc odmawia oddania pieniędzy 2024, Może
Zwrot Długów Do Ziemi
Zwrot Długów Do Ziemi
Anonim
Zwrot długów do ziemi
Zwrot długów do ziemi

Zbierając wierzchołki w kompostowniku jesienią lub spalając je nad ogniem, wyrządzamy szkodę glebie, uszczuplając ją w składniki przydatne dla roślin, a sami stwarzamy sobie dodatkową pracę i niepotrzebne koszty na nawożenie gleby, zwalczanie szkodników, chcąc uzyskać przyzwoite zbiory

Gdzie znikają nawozy?

Po zebraniu jesiennych zbiorów warzyw wielu ogrodników usuwa wszystkie wierzchołki, które są albo spalone na stosie, dymiąc cały obszar, albo wciągnięte na pryzmę kompostu. Poprzez takie działania zwiększają jedynie nakłady swojego czasu i pracy na nie tylko bezużyteczną, ale nawet bardzo szkodliwą pracę.

Jak myślisz, dokąd trafiają nawozy, które tak ostrożnie i z miłością do żyzności zaaplikowałeś do gleby? Większość jednogłośnie odpowie, że dzięki zastosowanym nawozom mają dziś na stole kruszące się ziemniaki, apetycznie chrupią ogórki, pomidory czerwienieją z wylanymi bokami. I częściowo będą mieli rację. Oczywiście część nawozu poszła na przyzwoite zbiory. Ale w wierzchołkach pozostała część nawozu, która może służyć kolejnym zbiorom, jeśli nie oddamy go w gorące objęcia płomienia ognia, ale siekając czubkiem łopaty, wykopujemy wraz z jesienią przygotowanie gleby.

Kompostownik

Inni powiedzą, że nie traktują listowia tak okrutnie, aby oddać je do ognia do pożarcia, ale wciągają cenne składniki na pryzmę kompostową, aby uzyskać kompost witaminowy do przyszłych nasadzeń.

Obraz
Obraz

Jednocześnie nie przestają się dziwić, jak ich wzorowo czysty teren jest coraz bardziej wypełniony różnymi szkodnikami, z którymi nie ma czasu się bronić. Gdy tylko skończył wojnę z wirewormem, powolne, ale podejrzane ślimaki natychmiast wkradły się do środka. Odparł atak śliskich kosmitów, który znikąd rozprzestrzenia się plamami na liściach phytophthora.

I nie zdawali sobie sprawy, że szkodniki nie spadły z księżyca i nawet nie przybyły z sąsiedniego obszaru. Że własnoręcznie potrząsali tym „żywym stworzeniem” w swoim ogrodzie, kiedy wrzucali wierzchołki do sterty kompostu. Szkodniki, które kiedyś osiadły na liściach wierzchołków, zamiast przebywać w miejscu parapetówki, z powodzeniem rozprzestrzeniły się po całym ogrodzie.

Rozkopywanie wierzchołków w miejscu wzrostu

Aby nie wypuścić cennych substancji z wiatrem, podpalając wierzchołków na stosie, a także nie zasiać szkodnikami naszego ogrodu, zielone wierzchołki wykopujemy po zbiorach na miejscu, w towarzystwie wszystkich szkodników. Możesz polać blaty mocznikiem. Następnie zmiażdż go trochę łopatą bagnetową i rozkop ziemię tak, aby wierzchołki były ukryte w ziemi. Lepiej jest, jeśli kopanie ziemi nie tworzy płaskiego łoża, ale z grzbietem pośrodku. Łatwiej jest doprowadzić takie łóżko do pełnej gotowości na wiosnę.

Obraz
Obraz

Co daje nam takie wydarzenie:

• Pozostające w wierzchołkach nawozy fosforowo-potasowe wracają do gleby bez zaciągania jej do pryzmy kompostowej, z której wtedy boli dolna część pleców, drętwieją ręce i nogi, a nawet radość z zebranych plonów znika.

• Zbiór powinien być świętem dla dżdżownic, które z wielką przyjemnością będą żuć jeszcze zielone czubki wraz ze szkodnikami aż do bardzo zimnej pogody. Więc robaki będą pełne, a gleba pozostanie z nawozami, a plecy będą elastyczne i zdrowe. Oznacza to, że na wiosnę będzie znacznie mniej pracy, a gwarancja dobrego zbioru tkwi już w nawożonej glebie.

• W glebie wykopanej jesienią, nawet na półbagnecie łopaty, przetrwałe szkodniki cienkiej warstwy ziemi tracą zdolność pojawiania się na świecie wiosną. W ten sposób nie rozrzucisz ich po ogrodzie, abyś mógł przeklinać i wzdychać z nimi przez całe lato, ale na zawsze się z nimi rozstaniesz. Albo będzie ich za mało, by zagrozić żniwom.

Zalecana: